Od razu zaznaczam, że rozdział w ogóle mi się nie podoba.
Chciałam dedykować go Roksanie, ale nie jestem pewna czy się ucieszy z tego rozdziału. ._.
Także w miarę udanego czytania.
nie opuszczajcie mnie po tym rozdziale.
~*~
SUSANE POV'S
Rozdział 1: Lost my way.
Zarzuciłam czarną torbę na ramię i zbiegłam ze szkolnych
schodów. Zmierzchało się już a do domu miałam dobre dwadzieścia minut zdrowego
marszu. Siedzenie kilku godzin w kozie jednak nie było aż tak bezpieczne jak im
się wydawało. Wiecie o co chodzi? Noc, siedemnastoletnia dziewczyna sama w
dużym mieście i tysiące pedofilów. Wczorajsza impreza, którą wspaniałomyślnie
urządziłam jeszcze przed odlotem do Blackpool jak mogłam się spodziewać nie
miała dobrego wpływu na dzisiejszy stan mojej głowy. No cóż, ale warto było
zobaczyć pijanego Deana tańczącego na stole. Czego można dowiedzieć się o swoim
chłopaku na zwykłej imprezie. Co prawda, Dean należy do Fleur, a z miejsca w
którym aktualnie się znajduje wywnioskowałam, że żyję pod postacią Susane. To
wszystko jest cholernie zagmatwane- te moje podwójne życie. Nie raz zapominam
jakie naprawdę noszę imię w legalnie wyrobionym dowodzie osobistym. W każdym
bądź razie ostatnio strasznie zdziwił mnie fakt, że życie pomiędzy Los Angeles
a Blackpool wcale nie było męczące. Ha! I tu Was mam. Wcale nie wykorzystuję
swoich jak śmiem mówić ,,dwóch stron osobowości’’ do podrywania chłopaków i
zdradzanie jednego z drugim. Kocham Deana, co jest chyba jedyną prawdziwą
rzeczą w moim życiu. Chociaż kiedy jestem w rozsypce myślę o tym czy pokochałby
tą prawdziwą mnie, którą bądź co bądź zagubiłam no ale cóż, Susane Blacke. A
nie Fleur Boney, szkolną laskę i ostrą dupę w całym Los Angeles. Została
jeszcze jedna kwestia, czy on w ogóle kochał którąkolwiek? Szczerze
powiedziawszy, nie byłam zbyt popularna w szkole dopóki on nie zwrócił na mnie
uwagi. Jesteśmy razem już półtora roku. Nie znudziłam mu się? Może ma inną, a
ja nic o tym nie wiem. Moje rozmyślania na temat najpopularniejszego związku w szkole
przerwało głośny dźwięk Beep Beep wydany
przez mój telefon. Wyciągnęłam urządzono z kieszeni spodni i odczytałam wiadomość.
‘’Kocham cię, błagam
wracaj już z tych wakacji.’’
Nie powiem mimowolnie uśmiechnęłam Siudo ekraniku mojej
komórki. Dean zawsze był przesłodki, romantyczny i jeśli miałabym być szczere
to od tych pozytywnych przymiotników by się zagłodziła gdybym miała wymieniać
je dalej. Szybko wystukałam odpowiedź i wracając do realnego świata podłączyłam
słuchawki do iPhona i szłam dalej. No bo co innego miałabym robić? Tutaj w
Blackpool nie za dużo osób lubi w Piątkowy wieczór wypić i pogibać się w rytm
muzyki. Taka była Wielka Brytania i szczerze powiedziawszy zbyt przyzwyczaiłam
się do Los Angeles by siedzieć tu teraz jak grzeczne, cywilizowane dziecko. W
słuchawkach zabrzmiały pierwsze gitarowe dźwięki Ed’a Sheeran’a co od razu wprawiło
mnie w wyśmienity nastrój. No bo co może być lepszego? Wieczorne niebo, dające
pomarańczowe światło latarnie ustawione w rzędy tuż przed tobą i jego cudowny
głos- głos Ed’a Sheeran’a. Szłam tak co chwilę przymykając oczy na dłużej.
Kochałam taki stan, nie zamierzam zaprzeczać. Do pełni szczęścia brakowało mi
tylko uśmiechu Deana. Wariatka ze mnie. Jak można kochać kogoś tak bardzo jak
ja kochałam jego?
THUMB. THUMB.
Usłyszałam dźwięk przeszywający powietrze. Instynktownie
chciałam zacząć uciekać ale nie mogłam się bać. Strach był dla mnie czymś
nielegalnym. Musiałam tam iść, zobaczyć na żywo to co usłyszałam. Morderstwo.
Głośno przełknęłam ślinę i wydobyłam z wychudzonego ciała odwagę.
-Kto tam jest do cholery?- krzyknęłam i skręciłam w uliczkę
z której dopadły mnie dźwięki wystrzelanych pocisków. Zamknęłam na chwilę oczy,
nie miałam pojęcia jak to jest patrzeć na realne martwe ciało. Szłam powoli i
kiedy poczułam pod nogą jakiś kształt pisnęłam z przerażenia i natychmiast
otworzyłam oczy. Stałam na ręce nieboszczyka, dokładniej mówiąc stanęłam na nią
moim czadowym glano-podobnym butem co sprawiło, że najprawdopodobniej złamałam
mu rękę. Okej, a więc co ja mam teraz zrobić? Córka jednego z grubych,
mafijnych ryb jest świadkiem morderstwa nie swojego gangu, a zawiadomienie
policji mija się z jakimkolwiek celem. Kątem oka spojrzałam na zakrwawioną
twarz zabitej osoby. Była całkiem ładną blondynką, której niebieskie oczy nadal
wyrażały strach. Jej szyja została przecięta ostrym nożem, a w brzuch zadano
jej kilka ciosów. Brunatna ciecz zalewała ją całą, a jedyne co miałam ochotę
zrobić to zwymiotować prosto do kosza na śmieci który stał po mojej prawej. To
co zapamiętałam z nauk ojca jeśli chodzi o martwe ciała to obchodzenie się z
nimi. Pod żadnym pozorem nie mogłam zostawić na niej swojego DNA, co za pewnie
po części się stało gdy nadepnęłam na biedaczkę. Z trudem powstrzymywałam odruchy
wymiotne, które gdy zauważyłam lewe ramię dziewczyny uderzały mnie ze zdwojoną
siłą. Otworzyłam oczy jeszcze szerzej. Nie mogłam po prostu uwierzyć w to, że
morderca tak umiejętnie naznaczył ofiarę. Na ramieniu blondynki widniały
miliony czerwonych cięć, które razem tworzyły znak ,,BR’’.
-Beeding Red.-
wyszeptałam kiedy tylko przeanalizowałam wszystkie dane. Zrobili to chłopcy z
gangu Bleeding Red. Czegokolwiek tata
mnie nie nauczył, jedyne co mogłam teraz zrobić to zadzwonić do niego i poinformować
o tym gdzie teraz urzędują B-ersi. Wyciągnąwszy telefon miałam wybierać numer
do taty kiedy poczułam zimną dłoń, męską na moich ustach.
-Pożałujesz suko, że
weszłaś mi w drogę.
~*~
Co się stało? : o Ktoś napadł Susane? Co będzie dalej? Wszystko z będzie z nią dobrze? Jak myślicie kim są tajemniczy chłopcy z gangu Bleeding Red?